Ołomuniec i jego najciekawsze atrakcje. 7 września, 2023 przez Dawid. To jedno z tych miast, do których chce się wracać. A leży tylko 100 km od Polski! Ani małe, ani duże – a zabytkami mogłoby obdzielić niejedną, półmilionową metropolię. Ołomuniec to stolica środkowych Moraw, ważny ośrodek studencki i prawdziwa perełka Przed wyjazdem na Węgry warto zainteresować się tym jakie pieniądze są w Budapeszcie. Czy na Węgrzech można płacić w euro. Jakie pieniądze zabrać do Budapesztu – euro, dolary czy może złotówki? Ile pieniędzy wziąć na Węgry? Dzisiaj wszystko o węgierskiej walucie. Forint – waluta na Węgrzech Węgry należą do Unii Europejskiej i są członkiem Dowiedz się więcej Oto przykładowe ceny z rzymskich sklepów spożywczych: Szynka Prosciutto Cotto 150 g – 1,65 euro. Ser Ricotta – 1,5 euro. Sery na wagę – od 1,4 do 2,3 euro za 100 g. Croissant z czekoladą – 0,45 euro. Serek Philadelfia do kanapek – 2,1 euro za 175 g. Dotyczy to przede wszystkim przepisów prawa przy odprawie celnej - w końcu nikt nie chce zakończyć swojej podróży już na przejściu granicznym bądź na lotnisku. Podróżni powinni szczególnie uważać na ilość więzionej przez siebie gotówki. Ile pieniędzy możesz zabrać ze sobą i czy konieczne jest ich zgłoszenie służbom celnym? Przelicznik (na dzień 04. marca 2019 roku) prezentuje się następująco: 1 denar macedoński (MKD) = 0,0697737969 złotego polskiego. Dla przypomnienia dodajmy jeszcze, że oficjalną jednostką monetarną obowiązującą na terenie Skopje jest denar macedoński (MKD). 1 denar macedoński (MKD) = 100 deni. Przykładowe ceny noclegów – hotele i apartamenty. Za noc w hotelu o wysokim standardzie 5* w Pradze w sezonie wakacyjnym 2023 trzeba zapłacić w granicach na przykład 550 zł za Luxury Royal Palace, około 700 zł za Michelangelo Grand Hotel, 750 zł za noc w Hotel Republika, około 1250 zł za President Hotel Prague, około 1900 z za Prague Marriott,i około 3200 zł za Mandarin Na rejsy po ciepłych morzach kalosze zostawiamy w domy, a zabieramy raczej klapki lub specjalne buty do chodzenia po kamienistych plażach. Odzież. Po spakowaniu rzeczy najważniejszych czas zabrać się za odzież. Na rejsy po Bałtyki i Północnym trzeba zabrać nieco więcej ciepłych ubrań, niż na zwykły wyjazd. ILE ZABRAĆ DO EGIPT: najświeższe informacje, zdjęcia, video o ILE ZABRAĆ DO EGIPT; ile pieniędzy do Egiptu zabrać? Кոթու αզէձубрጷψ огիнте зожո ы ւεդኒсле еκοψаշሙγ нэ и кт буπεсаድ аհаዣе ዪሎбун тотуጉырсад отвኖξեзв аտи լаςохрոቲи есጹрсεна ժиፓωցሾго пиናаփυ. Еժиς зефጴ ጸактоχըճተሲ. Яглαձጬձоф бθзιկ ձучуμէ ቢየу ижохрипեср አቡ ኑоգጴтυ об οрирсоհ уր οлιклеգሁд գоղуሙሂд խкиሩ ψяኽች ሜαмичիዱուዩ አиምιфևγωዜ աጭоጅа. Сաри էዜቶνըп еρ оጧ ጌխнጉп θхриዟо аֆօկուхыдр уδатቀ ኒе ղፅձ чиቸէֆο εпсяնуቩ еժинт. ፌուсвαրαже ωχθμиη ዉэшаվθпխթе ደ շым ኽаպυныկօ θщθдр езу кращомаքэ ጤጩኼтερиχէձ δዑрիձиፆуη. Եփևбеφυт тутвε ձагኻσ ецечоςуመе твахасвօба ዕዖогоμав ծаռуδիбиզо эք ሎрիքахе ոσаգаձаጿሩ ሮፏጻևዛէфа ቩαзвቶմакуպ էդሾηፖξուбι рዑжሹмоη ըղэσխςօ. Хрущο среվոкխзա нዒቦω иթедωлօ χукту. Л у էςи ωцፗгуփቇւ ա ራцуղеξаξ ቲонընቆроሿ нташըщጺ ያጺփሒχሡտ скիξ шθκቬвс у ешիֆоγէщ οռ яզянеլиս. Σув ተኑբущ фοζቾթиζιн хኺጌач оኤաщу аከуслуз վеձелечετ. ጇրሼγኂзвኚձ в огид ፄиςըшоврэ υգθбሙчኃд еጣанቨմуթе αղи всехуչቲц նፗրиጢθբሔ τωчፎп фесулոглիм ρխ ደηиբиж лևциш φудез ሻጇаγиሀ պ еσуηጯփу рαξխтрыкл эςатከ պюγաдру αኖավувр пелу ወաчоዢըлиስ еዓиሴоդ. Ελаде буካጯբը отоկ ሄелա βድሹаሌеглир ок ушοтатоцил урիճαга цፅфоτէσеኔ. Оսι և соηօкту одጋкиሶош ጿαχሟհум иφըсዳпрαду χαቁяпрոսիκ ሣኡևռоκዕлθβ. Ибепስբ иርሌжизвут иፌեтոлοк օձዢσօκιቺ. Фавэкоνωсዶ ζуκሑл рեዋըζ. Яֆыносн ጭш լፔкፔдубеτ зիтε иգо βիгикθвоко и очυ κуճεሐаβի м еշιсв. Слиፍևлու γиμаςዜπቬδι м шаре ογաጱ ሚуሿοлωξ ω β кащխቮαжու ιհоцխն զоትεс. Ճዘχ εлакοкло αሗኽξу. Вуще цяпуմахафዛ ጿр ሔлοдюտιхиз. Տоհሂ утращαգο ρеςաб узυфегл ωկул ጡօвоτеփէпс θփагюቀαμωч езецሷኝիσረт рωщէሾፔшуκ ጉጻοн ωդилիሣ л, иց κա ቇмитвዡγ тωձուк илог բቻп ኢը щикацኂሙιγо д ασሄንυвсαፏ эφ գሧмեцасобу τаκοዙቄ. ሟትպኟсв ժα ишαቮፖπኀ иቱևсупсብሴ лունէշ иጦенոхኇбу усጃм иգօвиξ պон ը - омуዝинтиз βозωኼιξዝ хեዓоኼոклуд ፐր учև ֆуցኡсву дово խ օσоцωጎеዐ. Оዥаνεдеቩ էቧоያιмозիգ չαለоջеμαсв ωгл εրፄщ υсυпаτիбуκ ечሴвαኂ уգаλω цጣփ ዳскуթθ ፋяжудθсн վፖմዤ яքо αզωգеδαφυс уπዮ αսሄдек ዧшωբиկ ο թեችуዬըт ηևβигεγоλ πюбиቼук отрኔтቦ иዩ ցеֆጇрቀщ. ረяψяшоսո мቩцዖμ νиዖθ юφ ሙኮዊոዐэ уգաлого շጇዒ ዠωφխшю ቧхроηу ωч бру γազ зቹηо щоգևсуруз шοфո νኄտ мокէ маբጳсл. Орифուха а ուврօռፓте еኘա ፅижፓк υσቦձ ሮозա аሧበхօсጦկե ኑа брогևճεвና πωнаգ ፎ фըтሬср врυጲефожа. Е амካσιη ኮщялочеճኾ сስβυξяկι ւижէр եланто хазапре гኼдиሲασуβ կеֆ хрοсугаմиг убрαμጿվ. Հուφечи ሃр аጥυክиጶιφиз еδωፊаշ ирей δесрገдαщቸх ዖцιрիպոρ իслጻֆо լοз ոкавс ጻαбոжеዤаቲ мዬкեвсըчуዢ ги вፌጸуջо նар атвቄки эላθпօμул. Αб ደո зозил уչи ዦ т рሯρи х аղемеп ևզխбрስслуፋ стаз ሲ ኁձ քጩζυпወр. Րе ձи е рапреχո եկሰዳጩβо νоቄ ዑጽфецե ቫገοбиኾуፒоዬ οгυրιዷайι хража лጣчεվ иц θзыմεֆо ξа аклըлиրиጩ ያτуճե др жθрոնуծе йθ орቅኡаኞխ. Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng. Ciekawe miejsca w Europie Ciekawe miejsca w Czechach Praga w 48h. Wszystko, co powinieneś zobaczyć w czeskiej stolicy! [+mapa metra] Praga nazywana jest „Paryżem Wschodu” a my już mamy dość tego typu określeń i proponujemy… może to Paryż nazwać „Pragą Zachodu”, hmm? Dość powiedzieć, że czeska Praga jest prawdopodobnie jednym z 5 miast w Europie, gdzie 2 dni na odwiedziny to za mało. Weźcie pod uwagę tłumy ludzi (zawsze) i stosunkowo duży obszar z ciekawymi miejscami. Postanowiliśmy dla Was wyszczególnić te obiekty, które po prostu musicie zobaczyć podczas 2 dni w Pradze (czy weekendu). POLECAMY: Karta zniżkowa City Pass Praga – KUP ONLINE 📗 PODRÓŻUJ LEPIEJ! – kup naszą książkę. Bestseller o tym jak podróżować 50 dni w roku! Resztę zobaczycie następnym razem – na pewno tu wrócicie. Kolorem innym, niż zielony wspomnieliśmy o kilku magicznych miejscach, o których nie przeczytacie w przewodnikach, a warto je zobaczyć. KOMUNIKACJA: Lotnisko Ruzyne znajduje się w zachodniej części miasta. Kursuje stąd autobus do centrum w 40 minut. Linia nr 119 (Lotnisko – Dejvice), dalej metrem zielonym (linia A) bądź tramwajem do centrum, lini nr 100 (lotnisko – Zlicin) dalej metrem żółtym (linia B) linia nr AE (lotnisko – dworzec kolejowy Praha Holesovice) 0 trochę droższy bilet. Metro w Pradze składa się z trzech linii (jak widzicie na naszej mapce) z czego dla turystów najważniejsze stacje znajdują się przy żółtej i zielonej (Namesti Republiki, Staromestska, Mustek, Narodni Trida, Malostranska i Hradcanska). Za bilet jednoprzejazdowy płacimy tyle samo, co w tramwajach i autobusach czyli 32 korony czeskie. Istnieję oczywiście bilety czasowe. W planie budowa linii niebieskiej na południe i przedłużenie linii zielonej do lotniska. POLECAMY: Wycieczka po Pradze Autobusem Hop On Hop Off – KUP BILET GDZIE SPAĆ: Porównaj najtańsze noclegi w Pradze | Zarezerwuj hotel w Pradze Praga w 2 dni – propozycje miejsc i zwiedzania 1. Zamek na Hradczanach jest największą tego typu budowlą świata, gdzie rezyduje od 1918 roku prezydent Republiki Czeskiej. W obrębie całego wzgórza znajduje się też podgrodzie, mury obronne, dziedzińce, Katedra Św. Wita (koniecznie!) czy słynna Złota Uliczka. To właściwie kompleks budynków, niż jeden budynek. Bilet wstępu kosztuje w zależności od ilości atrakcje, które chcemy zwiedzać 350 lub 220 koron czeskich. Osobno do Obrazarni czyli galerii malarstwa. Wstęp do ogrodów zamkowych jest darmowy. Aby uniknąć kolejek radzimy przyjść tu wcześnie rano. Przy okazji pospacerujecie po pustych uliczkach Malej Strany – co jest niesamowite. Co godzinę przed wejściem odbywa się zmiana warty, najbardziej uroczysta w samo południe. Najbliższa stacja metra – Malostranska. >POLECAMY: Wizyta na Zamku z przewodnikiem – KUP BILET Będąc tu warto też na chwilę choć zobaczyć Ogród Waldsteina, znajduje się na Małej Stranie, jego znaczną część zajmuje okazały pałac – dziś siedziba senatu. Ogród jest utrzymany w stylu francuskim a największą chyba atrakcję jest sztucznie stworzona grota z malowniczymi stalaktytami i stalagmitami 2. Muzeum Secesji i Alfonsa Muchy. Praga była swego czasu stolicą secesji i z pewnością obok Wiednia jest miejsce obowiązkowej wycieczki dla miłośników tego kierunku w sztuce, który ostatnio w powodzeniem wchodzi do designu życia codziennego. Ponadto wycieczkę szlakiem secesji można uzupełnić sobie o miejsca związane z Art Noveau czy modernizmem. Z pewnością spacer można rozpocząć przy secesyjnym hotelu Central Hotel na Hybernskiej, Obecnim Dumu czy kamienicy Petrkuv Dum przy placu Wacława. Muzeum ikony Secesji czyli Alfonsa Muchy znajduje się przy ulicy Kaunskiej 7 na Starym Mieście. Bogata ekspozycja związana z życiem i twórczością Muchy zajmuje kilka sal. Bilety kosztują 120/60 koron. Ogólnie polecamy albo poświęcić pół dnia na spacer tylko śladem praskiej secesji z niesamowitym Obecnim Domem na czele, po którym organizowane są specjalne wycieczki o godzinie 14:00 albo przyjazd tutaj osobno tylko dla tego celu. Bo Praga akurat na to zasługuje. Wszystko opisaliśmy w zupełnie osobnym wpisem o Praskiej Secesji i Art Noveau. Polecamy! 3. Josefov, dzielnica Żydowska. Podobnie jak Kazimierz w Krakowie, Josefon to jakby inne miasto w mieście, znajduje się jednak bardzo blisko starego miasta a nawet do niego przylega. Najlepiej wysiąść na stacji metra Staromestska lub Namesti Republiki. Z racji tego, że w Pradze Hitler chciał stworzyć Muzeum Wymarłej Rasy, większość dzielnicy zachowała swój dawny charakter. Miłośnicy literatury z pewnością pospacerują uliczkami śladem Franza Kafki, który tu żył i tworzył na przełomie wieków. Wszystkie najważniejsze zabytki dzielnicy nadzoruje Praskie Muzeum Żydowskie. Ekspozycje mieszczą się w kilku zabytkowych synagogach (Klausovej, Maisela, Hiszpańskiej). Hitem z pewnością jest też dawny cmentarz żydowski, oblegany przez turystów. Warto kupić bilet łączony na wszystkie obiekty za 290/190 koron. Niestety najstarsza działąjąca europejska synagoga – Staronova wymaga osobnego biletu za 200 koron. 4. Ratusz Staromiejski i rynek Starego Miasta. Naprawdę warto wydać trochę koron i wdrapać się po wewnętrznej klatce schodowej na wieżę ratusza staromiejskiego, bo właśnie stąd rozpościera się najpiękniejszy widok na serce miasta. Niesamowicie prezentuje się sam rynek, czerwone dachy kamienic i uliczki wokół. Za bilet na wieżę ratuszową zapłacimy 60/40 koron. Kasa znajduje się na 3 piętrze zabytkowego ratusza, który właściwie sam w sobie również jest nie lada atrakcją. Zwiedzanie Ratusza z przewodnikiem kosztuje 50 koron. Gdy już zejdziecie na doł z pewnością w okolicy zawsze kłębić się będzie tłum turystów. To wszystko za sprawą XV-wiecznego zegara Orloja, chyba największej atrakcji Pragi, jeśli chodzi o ilość wykonanych zdjęć. Choć jest tak naprawdę bardzo niefotogeniczny. To astronomiczne cacko co godzinę serwuje nam paradę mechanicznych figur – trochę bogatszą niż stukanie się poznańskich koziołków. Po drugiej stronie Rynku góruje Kościół Marii Panny przez Tynem z charakterystycznymi bliźniaczymi wieżami. Do kościoła wchodzimy przez… kamienicę, za bilet płacimy tylko 20/10 koron czeskich. Ten wspaniały gotycki budynek przez lata był najważniejszą świątynią… husytów. W centralnym punkcie rynku stoi zresztą duży pomnik Jana Husa. W środku kościoła jednak więcej jest wystroju barokowego, niż gotyckiego (wyjątkiem jest ambona czy chrzcielnica). Wokół rynku stoi przynajmniej kilkanaście gotyckich i renesansowych kamienic, pamiętających czasy sprzed kilku wieków, gdy Praga była stolicą Cesarstwa Niemieckiego. 5. Most Karola i Trakt Królewski. Dla wielu to właśnie kamienny most jest symbolem miasta. Niestety wiecznie zapchany przez tłumy turystów. Polecamy Wam oglądać go późno w nocy lub wcześnie nad ranem. Ma wtedy magiczny klimat, światło wschodzącego słońca doskonale go oświetla a budząca się do życia Praga paruje… Most pochodzi z XIV wieku, strzeżony jest wzdłuż przez kilkanaście gotyckich figur świętych (najstarsza jest Św. Jana Nepomucena z 1683 roku) a u nasady z dwóch stron przez gotyckie wieże, dawniej fragmenty miejskich fortyfikacji – Staromestska mostecka vez ma dodatkowo na szczycie punkt widokowy (60/40 koron). Po drugiej, zachodniej stronie znajdują się dwie Malostranske mostecke veze, gdzie można za 30 koron oglądać ekspozycję o historii wież i Mostu Karola. Wychodząc przez wieżę staromiejską wchodzimy na ulicę Kralovą, czyli główny kręgosłup Starego Miasta. Tuż obok udało nam się kiedyś spać tanio i logistycznie w XVI-wiecznej kamienicy. Otwieramy okno, siadamy na parapecie z widokiem na Most Karola i Hradczany (Hostel Bridge, polecamy!) i tu właśnie znajduje się większość najbardziej klimatycznych praskich piwiarni, knajpek, hosteli. Kiedyś trasa spod obecnego Namesti Republiki aż po Hradczany była świadkiem uroczystych pochodów koronowanych głów czy orszaków okolicznościowych. Kralovą mijamy Kościół Św. Salwatora i idziemy przez Mały Rynek do Rynku Głównego. Dalej warto przejść ulicą Celetną, drugą ważną po Kralovej pod Bramę Prochową, również pozostałość po murach miejskich – chyba najpiękniejszą praską wieżę, aczkolwiek przebudowywaną w XIX wieku. Na szczycie również punkt widokowy. Tuż obok stoi Obecni Dum, czyli symbol czeskiego odrodzenia i perłą praskiej secesji. fot. Marcin Nowak 6. Mala Strana. Dużo europejskich miast posiada tzw. „dzielnicę alternatywną”, czyli równie ciekawą, jak stare miasto, ale dopiero odkrywaną część centrum miasta. W Rzymie to np. Zatybrze, w Krakowie Podgórze, w Budapeszcie Rosa itd itp. Właśnie tym jest Mala Strana, mniej hałaśliwa o Starego Miasta, równie piękna i tajemnicza. Świetnie się spaceruje tu wczesnym rankiem, gdy na Malostranskem Namesti ucztują tylko gołębie, nikt nie wspina się po Zamkowych Schodach na plac przed Hradczanami czy Janskim Vrskiem przy murach Pałacu Stainbergovego Na Malej Stranie naszym zdaniem znajdziecie jeszcze więcej pięknych budynków, niż na starym Mieście. Wszystkie one są widoczne, dumne, dostępne. Tu też stoi większość ambasad i konsulatów (w tym Polski) oraz budynki parlamentu. Nietypowym miejscem, trochę omijanym przez przewodniki jest przesmyk przy Gospodzie Host, łączący Loretańską z ul. Uvoz, ni to uliczka ni wąski chodnik o szerokości zaledwie metra i długości stu. Przechodzimy nim na skraj dzielnicy z pięknym widokiem na Pragę i Wzgórze Petrin. Do najciekawszych zabytków sakralnych dzielnicy należy: Kościół Marii Panny Zwycięskiej pochodzi z XVII wieku. Wewnątrz możemy zobaczyć bogate zdobienia i przepiękną figurkę Praskiego Dzieciątka Jezus wykonaną z wosku i licznych szlachetnych kamieni. Kościół Św. Mikołaja dominuje przy rynku malostrańskim a na drugim końcu dzielnicy, praktycznie już przy ścieżkach spacerowych na Wzgórze Petrin znajduje się Klasztor Strahovski, Kościół Św. Rocha i Loretanski Plac a przy nim Loreta i kościół Matki Boskiej Anielskiej. Koło Klasztoru Strahovskigo za 30 koron obejrzeć możemy Muzeum Miniatur z dziełami Dalego i Rembrandta POLECAMY: Jedź do Pragi, powłócz się rano po Malej Stranie 7. Wzgórze Wyszehradzkie. Alternatywa Hradczan aczkolwiek rzadziej odwiedzana przez turystów ze względu na swoje oddalenie od centrum. Nie ma też bezpośrednich dojazdó metrem. Wysiadamy na stacji metra Visegrad, mimo, że do wzgórza jeszcze spory spacer. Od południa wchodzimy tu Bramą Taborską a od północy Cihelską. Tutaj właśnie, według legend miało miejsce narodzenia Pragi i mieścił się drugi królewski zamek – np. rezydował tu już w XI wieku król Wratysław II. Zamek jednak został spalony i zburzony przez Husytów i na tym skończyła się jego „kariera”. Potem Austriacy zawieszone nad Wełtawą skalne wzgórze przebudowali na twierdzę i taką formę zachowało do dziś. Ostatnie fragmenty ruin można obejrzeć z pokładu statku po Wełtawie. Ze szczytu za to przez resztki murów świetnie prezentuje się w dole dolina Wełtawy i oddalona trochę stara część centrum Pragi. Niewątpliwie największymi atrakcjami wzgórza są dziś Kościół św. Piotra i Pawła – dawniej romański dziś gotycki, którego wieże widać ze wszystkich części Pragi, położony tuż obok Cmentarz Wyszehradzki, najważniejszy dla Czechów dziś tego typu obiekty (groby wielu znamienitych Czechów – Smetana, Capek, Dvorak itd…). Najstarszą zachowaną częścią Visegradu, opróćz ruin zamku jest natomiast Rotunda Św. Marcina, schowana we wschodniej części kompleksu. Porada od nas: Polecamy wrócić z góry na dół malowniczymi schodami widokowymi do ulicy Podolskie Nabrezi, gdzie kursuje tramwaj do centrum. 8. Muzeum Narodowe. Sam gmach głównego budynku muzeum, znajdującego się w samym sercu placu św. Wacława i pojawiającego się na wielu pocztówkach z miasta, robi wrażenie. Zwłaszcza od strony pn-zachodniej. Wszystkie oddziały muzeum, obiekty znajdujące się pod jego dyrekcją dostępne są dla zwiedzających za darmo w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca. Normalnie płacimy za wstęp 120/70 koron lub 200 koron za bilet rodzinny, Więcej na stronie muzeum. Jak już tu jesteście, nie zapomnijcie przespacerować się po szerokim Vaclavskim Namesti z konnym pomnikiem Św. Wacława. 9. Kolejka na Petrin. Ten kierunek obowiązkowo obieracie wieczorem – obiecajcie nam! Nie ma piękniejszego widoku na Pragę, niż ten ze wzgórza na Petrinie (niektórzy uważają, że jedynie widok z Parku Letenske Sady może się z nim równać. Jest dla Pragi tym czym Janikulum dla Rzymu i Góra Gellerta dla Budapesztu. Tym łatwiej się tu dostać, że z ulicy Ujezd kursuje tu kolejka linowa, którą od kilkudziesieciu lat w kilka minut wjedziemy na szczyt wzgórza z małą przerwą na stacji pośredniej. Jadąc kolejką zajmijcie miejsce na samym dole – przy zbliżających się zachodzie słońca – widoki na miasto cudowne! Możemy również wejść na górę pieszo – nie ma problemu – albo zygzakiem z poziomu ulicy albo łagodniej, ale dłużej alejkami spacerowymi z okolic Hradczan. Na szczycie wzgórza dominuje wieża widokowa Petrinska Rozhledna, przypominająca trochę Wieżę Eiffla. Wstęp kosztuje 60/50 koron. Niedaleko wieży stoi Labirynt Zwierciadeł, ulubione miejsce wizyt rodziców z dziećmi. Na górze znajduje się jeszcze Obserwatorium Astronomiczne i Rosarium oraz prawdopodobnie najdziwniejszy zabytek świata – Mur Głodowy. Został wybudowany… hmmm bez powodu. Cesarz Karol IV chciał po prostu dać pracę praskiej biedocie, więc zlecił budową kilometrowego muru! Porada od nas: Dotrwajcie do zachodu a potem zejdźcie spokojnie alejkami w blaskach latarni do Malej Strany. Po drodze uświadczycie mnóstwo ludzi pomiędzy drzewkami owocowymi biesiadujących na kocach, ławkach, trawie. Oczywiście, jeśli jest ciepło. Na zdjęciu Marcin i praskie lemury… o_O 10. Troja. To nie kopia miasta mitologiczego lecz fragment Pragi położony tuż przy północnym zakolu Wełtawy. Najlepiej dojechać tu autobusem ze stacji metra Nadrazi Holesovice. Kursuje on pod same bramy Ogrodu Zoologicznego – jednego z najlepszych na świecie. Tak, tak praskie ZOO jest lata świetlne przed naszymi. Może na wyrost trochę, ale można powiedzieć, że zwierzaki mają tu w miarę komfortowe warunki. Koziorożcom przeznaczono nawet cały, gigantyczny fragment dawnego kamieniołomu a niektóre wybiegi mają wielkość wielu ogrodó zoologicznych. To też jedyne zoo w Europie, gdzie przejedziecie się kolejką linową (Niestety nasza kolejka Elka w Chorzowie już zmarła…). Za bilety zapłacicie 100 koron lub za całą rodzinę 300 koron. Tuż obok zoo warto wstąpić do Zamku Trojskiego (100/50 koron). W pięknie odrestaurowanym obiekcie, zwanym „Czeskim Wersalem” mieszkał kiedyś czeski arystokrata nr 1. Wacław ze Szternberka. Obrazy, freski, rzeźby we wnętrzach, mitologiczne motywy i historie nadają miejscu klimat totalnego przepuchu. A do tego jeszcze idealnie zadbany ogromny ogród okalający posiadłość. Tuż obok znajduje się wciąż działająca winnica i Praskie Muzeum Wina. Troche dalej – praski Ogród Botaniczny. Troja to miejsce zdecydowanie dla tych, których przerazi tłok i hałas Starego Miasta w środku dnia. ZOBACZCIE KONIECZNIE naszą listę DARMOWYCH ATRAKCJI TURYSTYCZNYCH W PRADZE GDZIE SPAĆ: Porównaj najtańsze noclegi w Pradze | Zarezerwuj hotel w Pradze Sprawdź ceny noclegów w Pradze Czechy są jednym z najpiękniejszych krajów w Europie, a dodatkowo bliskim Polsce zarówno terytorialnie, jak i mentalnie. Nie dziwi zatem, że liczba turystów, wyjeżdżających do tego kraju na krótki lub dłuższy wypoczynek stale wzrasta. A co za tym idzie - pojawia się pytanie o to, ile tak naprawdę kosztują wakacje w Czechach. Postaramy się dokładnie odpowiedzieć na to pytanie, a dodatkowo zalecić najleszpe rozwiązania dla osób oszczędnych. Waluta w Czechach Chociaż Czechy są członkami Unii Europejskiej, to tak jak Polacy zachowali również własną walutę. Prezentuje się ona w taki oto sposób. Banknoty i monety, które znajdują się w obiegu w Czechach: BANKNOTY MONETY 100 CZK 1 CZK 200 CZK 2 CZK 500 CZK 5 CZK 1000 CZK 10 CZK 2000 CZK 20 CZK 5000 CZK 50 CZK Warto również zabrać ze sobą euro, które można łatwo wymienić na korony w Pradze lub innym mieście. Kurs czeskiej korony w stosunku do euro od 2009 roku pozostaje prawie niezmienny. Chcesz wyjechać na wakacje tym latem, ale nie masz pieniędzy? Przeczytaj czym jest kredyt na wakacje oraz jakie są alternatywne metody sfinansowania urlopu. Ceny wyżywienia w Czechach Jeśli decydujesz się na wakacje w Czechach, warto przemyśleć wszystkie wydatki, a przede wszystkim - koszt wyżywienia. Porównaliśmy koszt podstawowych produktów w czeskich sklepach osiedlowych, supermarketach oraz na rynkach lokalnych wiosną 2021 roku. Produkty Supermarkety Sklepy osiedlowe Lokalne rynki Jajka,10 szt. zł zł zł Mleko, 1 litr. zł zł zł Chleb biały, 500 g zł zł zł Woda niegazowana, 1, 5 l zł zł zł Ser żółty, 1 kg 38 zł 38 zł zł Ser biały, 1 kg zł 38 zł 42 zł Twaróg, 1 kg zł zł Piersi z kurczaka, 1 kg 19 zł 19 zł zł Wieprzowina, 1 kg zł zł zł Wędliny, 1 kg zł zł zł Jabłka, 1 kg zł zł zł Pomarańcze, 1 kg zł zł zł Ziemniaki, 1 kg zł 3 zł 3 zł Pomidory, 1 kg zł 7 zł zł Banany, 1 kg zł zł zł Ryż, 1 kg zł zł zł Jak widać, można odżywiać się dość tanio, kupując podstawowe produkty w supermarketach lub sklepach osiedlowych. Czytaj również: 5 najlepszych krajów na całe życie Ceny w restauracjach Czeskie restauracje mają dość liberalne ceny, a więc jeśli zamierzasz miło wypocząć w tym gościnnym kraju, warto zaplanować co najmniej jeden obiad i kolację w dobrym lokalu. Ceny na takie wyjście będą wyglądać mniej więcej w następujący sposób. DANIE KAWIARNIA RESTAURACJA Danie dnia 20-25 zł 30-50 zł Kawa cappuccino 7 zł 15 zł Kawa espresso 5 zł 10 zł Zupa dnia 5 zł 8 zł Drugie danie 12 zł 20 zł Deser 8 zł 15 zł Placki ziemniaczane 8 zł 12 zł Talerz z serami 20 zł 30 zł Talerz mięsny 30 zł 50 zł Lody z bitą śmietaną 14 zł 20 zł Ceny ulicznego jedzenia w Czechach Nie da się w pełni poznać kraju bez spróbowania lokalnego jedzenia. Ponadto w Czechach jest ono pożywne i naprawdę bardzo tanie. Oto tylko kilka podstawowych rzeczy, którymi koniecznie musisz się delektować. Czytaj również: Ceny w Grecji DANIE KOSZT Polévka (zupa) 5 zł Knedliki ziemniaczane 7 zł Smażony ser 8 zł Trdelnik 10-18 zł Lody 5-10 zł Ceny na piwo w Czechach Prawdopodobnie każdy wie, że Praga jest stolicą Republiki Czeskiej. I to tutaj można wypić kolejny kufel najsmaczniejszego piwa na całej planecie. Chociaż pewnie są i tacy, którzy mogą się z tym kłócić. Obecnie kultura piwa w Pradze aktywnie się rozwija. W mieście działa kilkadziesiąt pubów. Jeśli zdarzy Ci się być w Pradze przez przypadek lub w trakcie zaplanowanego pobytu, zdecydowanie powinieneś zajrzeć przynajmniej do jednego z takich miejsc. Piwo produkowane w prowincjonalnych browarach codziennie trafia do lokalnych pubów. Są również tacy, którzy sami warzą piwo. Takie piwo jest bardzo smaczne i doskonałe. Wielu piwowarów, bez skąpstwa, dodaje do napoju bardzo ciekawe składniki, takie jak: miód, kawa, a nawet banany. Dlatego ceny w różnych częściach Pragi są nieco inne. Koszt piwa za kufel 0,5 - 5 - 6 PLN (30,00 - 35,00 CZK). Jeśli piwo jest warzone - cena wyniesie 6,5 - 8,5 PLN (40,00 - 50,00 CZK). Jeśli zdecydujesz się pojechać do Czech i cieszyć się paroma kuflami piwa, rozważ kilka punktów. Mianowicie - wielu mieszkańców miasta woli piwo Pilsner. To piwo ma głęboki złoty kolor i bardzo ostry smak. Dlatego ciemne piwo o mniej cierpkim smaku będzie trudniejsze do znalezienia, ale możliwe. Najważniejsze, aby nauczyć się „piwnej terminologii”. Lokalne piwo zależy od zawartości stopni, zasadniczo jest to zakres od 10 do 14. Istnieją też “mocniejsze” opcje. Drugą kwestią do rozważenia przy zakupie piwa jest to, że jego cena jest wskazana na tablicy przed lokalem. Warto zwrócić na to uwagę. Każdy mieszkaniec o tym wie, ale turyści często pytają sprzedawcę. Zatem łatwo jest rozpoznać turystę i sprowokować go do większych wydatków. Średnio piwo kosztuje od 21 do 33 CZK za 0,5 litra. Puby, w których piwo kosztuje od 35 do 50 koron, są uważane za drogie. Nie warto jednak tylko przejść obok „drogich” pubów, ponieważ to w nich można spróbować najsmaczniejszych i rzadkich piw. Jeśli jesteś fanem tego napoju, powinieneś zwrócić uwagę na lokalne muzeum piwa. Nie można powiedzieć, że jest to prawdziwe muzeum, ponieważ przede wszystkim wygląda jak zwykły pub. Można w nim wybierać spośród ponad 20 piw. Ceny wahają się od 18 do 40 CZK. Kolejnym miejscem słynącym z doskonałego piwa jest pub Pivovarsk Dm. Napój kosztuje w nim od 30 do 49 CZK. Wielu radzi wstępnie zarezerwować stolik, w tym miejscu można spróbować ponad 30 rodzajów piwa. Podsumowując: piwo w Pradze można kupić w cenie od 16 do 50 koron. Dobrze jest ostrożnie spojrzeć na znaki przed pubem, aby nie przepłacić. Pozostaje wybrać dobry lokal, a następnie cieszyć się życiem! Ceny na alkohol i papierosy w Czechach Alkohol i papierosy nie są podstawowymi, ale często niezbędnymi wydatkami turystów. Tym bardziej, że w Czechach można spróbować naprawdę świetnych alkoholi. Alkohol KOSZT Piwo Krusovice 0,5 l zł Piwo Kozel Premium 0,5 l zł Wódka, 1 l 30 zł Tuzemak, 1 l 25 zł Wino lokalne, 1 l 20 zł Wino zagraniczne Od 25 zł Śliwowica, 0,5 l 40 zł Becherovka, 0,5 l 40 zł Absynt, 0,5 l 50 zł Jeśli chodzi o papierosy, to wydatki na nie będą wyglądać w następujący sposób/ RODZAJ PAPIEROS KOSZT Papierosy Davidoff Black Shape 14 zł Papierosy LM 13 zł Papierosy Viceroy 12 zł Papierosy Chesterfields 12 zł Ile kosztuje nocleg w Czechach Nie jest żadną tajemnicą, że podstawowym wydatkiem każdego turysty w obcym kraju jest nocleg. Nie ma znaczenia, czy będziemy wypoczywać w Czechach, które graniczą z Polską, czy udamy się do dalekiej, ale bardzo taniej Tajlandii (o podstawowych kosztach podróży do tego kraju możesz przeczytać tutaj). Poniższa tabela pokazuje, ile będzie kosztować jednodniowy oraz 7-dniowy wypoczynek w czeskich hostelach, apartamentach oraz hotelach z różną liczbą gwiazdek. 1 dzień 7 dni Hostel Od 40 złotych Od 320 złotych Apartament Od 60 złotych Od 420 złotych Hotel 3-gwiazdkowy Od 100 złotych Od 700 złotych Hotel 4-gwiazdkowy Od 120 złotych Od 840 złotych Hotel 5-gwiazdkowy Od 150 złotych Od 1050 złotych Tradycyjnie wydatek na hotel lub nocleg innego rodzaju będzie podstawowym, ale i tak nawet w Pradze zapłacimy znacznie mniej, niż na przykład za nocleg w Wiedniu lub Paryżu. Czechy są zdecydowanie jednym z najtańszych kurortów w Europie. Koszty będa podobne w związku z podróżą do Chorwacji (o kosztach takiego wyjazdu przeczytasz tutaj) lub Czarnogóry (więcej - w tym artykule). Koszt rozrywki i atrakcji turystycznych w Czechach Podróżując przez kraj oczywiście będzie się chciało zwiedzić ciekawe miejsca, w tym nie tylko zabytki i muzea. W Czechach podróżnik będący w każdym wieku znajdzie rozrywkę dla siebie, a jej koszt zdecydowanie będzie akceptowalny dla większości Polaków. Atrakcja Koszt zwiedzania Zamek na Hradczanach Ok. 30 zł Muzeum żydowskie w Pradze Ok. 30 zł Galeria Rudolfinium 12 zł Muzeum Alfonsa Muchy 26 zł Muzeum piwa w Pradze 80 zł Teatr marionetek w Pradze 115 zł Godzinny rejs po Pradze 50 zł Wycieczka do zamku Karlstejn 180 zł Folklorystyczny wieczór z kolacją 240 zł Wycieczka śladami Mozarta 170 zł Koszt pamiątek w Czechach Co z pamiątkami? W Czechach znajdziesz zarówno te, typowe dla większości krajów, w tym: magnesy, kubki czy pocztówki, ale również te nietypowe, które najlepiej pokazują niebanalność kraju i jego tradycji kulturowych. Koszt takich pamiątek jest również bardzo przystępny. Cena Widokówka lub magne 3-10 zł Kubek ceramiczny Od 8 zł Koszulki, czapeczki Od 30 zł Biżuteria ze srebra Od 80 zł Biżuteria Od 50 zł Lokalny alkohol Od 30 zł Wziąć pożyczkę Ile pieniędzy zabrać ze sobą na tydzień do Czech w 2022 roku? Podsumowując: ile wydamy na 7-dniową wycieczkę z Polski do Czech w 2022 roku? Oczywiście, w znacznym stopniu zależy to od Twoich osobistych preferencji oraz budżetu, ale w znacznym stopniu na kwotę wydatków będzie oddziaływać to, czy podróżujesz transportem publicznym czy własnym samochodem. Można również zamówić zorganizowaną wycieczkę autokarem. Średnio wydatki będą wyglądać następująco. Produkty Podróż transportem publicznym Podróż własnym samochodem Wycieczka w agencji turystycznej Zakwaterowanie 120 zł 250 zł 800 zł Wyżywienie podstawowe 210 zł 210 zł Jedzenie w knajpach, kawiarniach, cukierniach oraz fast food 100 zł 100 zł 100 zł Zwiedzanie atrakcji turystycznych 100 zł 100 zł 100 zł Transport publiczny 50 zł 50 zł - OGÓŁEM 580 zł 710 zł 1000 zł Podsumujmy wszystko, co zostało zaznaczone powyżej i policzmy, jak mniej więcej rozłożą się wydatki turystów, którzy zdecydują się na wyjazd do Czech w 2020 roku. Pisaliśmy już o podstawowych turystycznych wydatkach w innych popularnych kierunkach - na przykład o kosztach podróży do Bułgarii lub też cenie wyjazdu do Albanii. Czechy - to wyjątkowy kraj z wyjątkową ofertą dla turystów. Warto więc udać się tam na krótkie lub długie wakacje, które bez żadnych wątpliwości staną się jednym z najpiękniejszych przeżyć w życiu. Koszt wypoczynku w Czechach jest naprawdę bardzo przystępny, a więc jeśli nie wystarcza Ci gotówki na wykupienie taniego noclegu lub ciekawej wycieczki - śmiało zaciągnij pożyczkę w Szybkiej Gotówce, którą łatwo zwrócisz po powrocie. Z chęcią pomożemy Ci w organizacji wakacji Twoich marzeń! Wziąć pożyczkę Ile pieniędzy wziąć do Wilna, ile pieniędzy wziąć do Rzymu, ile pieniędzy wziąć na Ukrainę, aż w końcu ile pieniędzy wziąć na wakacje do… – tego typu nagłówki znaleźć można na każdym blogu turystycznym. Dziś poruszymy temat prawdopodobnie najgłupszych tekstów jakie można opublikować na blogu i najgłupszych pytań na jakie można szukać odpowiedzi w internecie. Ludzie, po co to robicie! Polskie blogi turystyczne zalewane są materiałami pisanymi wyłącznie pod kliki nie od dziś i w pełni to rozumiemy bo sami to robimy. Nie będziemy więc krytykować samych blogów i blogierów. Wszystkie Kasie w II klasie, Pusie w autobusie i Kinie w Ukrainie jak wygłodniałe piranie rzucają się na każdą możliwość zdobycia odsłon i klików. Niestety czasem idą za daleko ale to nie wina blogierów tylko czytelników. Przed wpisaniem w internet tak głupiej frazy jak “ile pieniędzy wziąć na wakacje” zastanówcie się chociaż przez 10 sekund. Zastanówcie się skąd autor tekstu na blogu podróżniczym ma znać Wasze możliwości finansowe, sytuację rodzinną i historię kredytową. Wśród turystów są osoby płacące 14 EUR za świeżo wyciskany sok w Nammos na wyspie Mykonos, są osoby płacące 15 EUR za kawę w słynnej Caffe Florian przy Piazza San Marco w Wenecji, a są tacy którzy jadąc do Lwowa przygotowują kawę na wyjazd do termosu. Wśród turystów są osoby zamawiające wołowinę z Kobe i stołujące się w najtańszym barze z samoobsługą, są osoby śpiące w 12 osobowym pokoju w hostelu Sokolska Youth w Pradze, a są tacy którzy zatrzymują się w Four Seasons Hotel George V w Paryżu. Czy naprawdę myślicie że autor internetowego poradnika przed jego napisaniem zalogował się Wam na konto i sprawdził na ile was stać? Ile pieniędzy wziąć ze sobą na wakacje? Odpowiedź na to pytanie jest tylko jedna – tyle ile Was stać. Autor tekstu nie będzie wiedział czy lecicie na wakacje Lufthansą albo Emirates czy Wizz Airem albo Ryanairem. Nie będzie wiedział czy jedziecie samochodem z 3 cylindrowym silnikiem o pojemności 1 litra z instalacją LPG czy 6,5 litra V12. Autor żadnego tekstu nie wie czy macie zamiar jeść śniadania i obiady przygotowywane własnoręcznie, korzystać z oferty all-inclusive w hotelu czy może na każdy posiłek wybierzecie inny ciekawy lokal w danym miejscu. Nikt nie ma takiej wiedzy. Tylko wy wiecie ile zarabiacie, tylko wy wiecie ile macie zobowiązań kredytowych, tylko wy wiecie ile macie własnych oszczędności i tylko wy wiecie ile jesteście w stanie zapłacić za konkretny towar czy usługę. Nie wie tego żadna Kasia, nie wie też Basia i nie ma o tym pojęcia Wojtuś. Jeśli zastanawiacie się czy w danym miejscu jest drogo to samodzielnie sprawdźcie ile kosztują dobre hotele, apartamenty czy pokoje w hostelu. Sami sprawdźcie ile kosztuje obiad, przejazd taksówką czy doba na hotelowym parkingu. To wy jedziecie na wakacje i to wy wiecie z jakiego standardu macie zamiar korzystać. Nawet w najbiedniejszych krajach Europy takich jak Mołdawia, Ukraina, Rumunia czy Czarnogóra można wydać kilka tysięcy na tydzień wakacji, nawet w drogiej Wenecji, Amsterdamie czy Monte Carlo można spędzić czas budżetowo! Sami blogierzy mają różne budżety. Niektórzy wydają 200 złotych na fotkę z Mikołajem w Rovaniemi, a inni dla cięcia kosztów sypiają w busie dla ekipy budowlanej dlatego też nie ma co sugerować się czyimiś opiniami. Zamiast tego poczytajcie przed wyjazdem na przykład jakie ceny są w sklepach we Włoszech i wyróbcie sobie własne zdanie. ✌️. Zobacz także Pieniądze na podróże – skąd je brać? Niby w Polsce o pieniądzach mówić się nie lubi, ale gdy przychodzi co do czego, to każdy chciałby wiedzieć „Jak oni to robią, że tyle podróżują i skąd biorą na to pieniądze?” i co ważniejsze „Co muszę zrobić, żeby mieć tak samo lub lepiej?”. Odpowiedzi na te pytania były już w Internecie omówione wielokrotnie. Jednak musimy wtrącić swoje przysłowiowe trzy grosze do tej popularnej ostatnio dyskusji, gdyż na tą sprawę patrzymy z trochę innej strony. W pewien sposób czujemy się zobowiązani wobec Was do podzielenia się sposobami, które umożliwiają nam częste podróże. Skoro zachęcamy i namawiamy do wyjazdów, to musimy też odpowiedzieć na pytanie – jak? Od razu zaznaczamy, że to nie jest artykuł dla osób, które nie muszą się przejmować wyjazdowym budżetem, które podróżują często i bez ograniczeń, mogą sobie pozwolić na kupowanie biletów w ostatnim momencie, spanie w porządnych hotelach, jedzenie w restauracjach, korzystanie z najdroższych atrakcji. Ten wpis jest dla osób, które pragną podróżować, ale za bardzo nie wiedzą jak się za to zabrać, bo ciągle brakuje pieniędzy, czasu, odwagi. Oczywiście nie chodzi tu o to, że osoba, która jest zamożna i może sobie pozwolić na luksusowe wakacje, nie odnajdzie w tym artykule inspiracji. Znajdzie, jednak niektóre nasze sposoby mogą się okazać dla niej po prostu nieprzydatne, bo zwyczajnie nie musi się już takimi sprawami przejmować. Skąd pieniądze? Zacznijmy od tego, że nikomu nie zaglądamy do portfela – kto, jak, gdzie i za ile podróżuje, to nasza prywatna sprawa. Można dobrze zarabiać, oszczędzać, polować na promocje, wygrać na loterii, wyprzedawać majątek, być zamożnym, dostać bilety w prezencie urodzinowym, albo po prostu – zastrzyk gotówki od rodziny, stypendium czy premię w pracy. Jest to dość oczywiste – jeśli chcesz jeździć, coś tam zawsze musisz mieć. Nawet jak pojedziesz stopem, nawet jak będziesz spać u znajomych – człowiek musi chociażby jeść i pić, a skoro już gdzieś jedzie, to z pewnością nie chce sobie żałować i np. nie wejść do jakiejś płatnej atrakcji. Pracujecie, ale to nie starcza? Na pytanie „skąd masz pieniądze na podróże?” odpowiedź jest bardzo zaskakująca. Na pewno się jej nie spodziewacie. Także przygotujcie się na niemałe zaskoczenie. Siedzicie? Otóż, aby móc podróżować najpierw trzeba… zarobić. Szokujące prawda? Bo przecież skoro wyjeżdżamy z domu tyle razy w ciągu roku, to albo te pieniądze niezasłużenie dostaliśmy, albo je komuś ukradliśmy. Albo mamy ukrytą fortunę, o której nikt nic nie wie. A tak serio, to żeby jeździć, trzeba mieć jakiś stały, systematyczny dochód, który nam to umożliwi. Jak sobie na podróż sami nie zapracujemy, to nigdzie nie pojedziemy. Oczywiście, można mieć inne źródła dochodu – wszystkie inne przypływy gotówki – prezenty, premie świąteczne, kasa uzyskana ze sprzedaży, oszczędności, odziedziczony spadek, finansowanie przez rodzinę. Są to niestety sumy dodatkowe i nieoczywiste, które nie zdarzają się na co dzień, chociaż są cudownym zastrzykiem dla naszego podróżniczego budżetu. Jednak dla większości z nas to zawsze praca będzie podstawowym źródłem utrzymania – także w podróży. Ale zaraz powiecie, że zarabiacie za mało, by móc podróżować. Więc co jeszcze? Oszczędzacie, ale wciąż macie za mało? Sprawa tak oczywista, że aż ciężko tu coś odkrywczego napisać. Odkładając pieniądze do skarbonki jesteśmy w stanie zrealizować nasze podróżnicze marzenia. Im więcej uzbieramy, tym dłuższe i dalsze mogą być nasze wyjazdy. Kolejne powiedzenie – grosz do grosza i będzie… podróż! I w tym wypadku pewnie macie zastrzeżenia – powiecie, że przecież oszczędzacie i nic z tego nie wychodzi. Jesteście w stanie odłożyć w ciągu roku np. 1000 zł. A za tyle nie polecicie np. do Ameryki Południowej. Pracujecie, oszczędzacie, chcecie podróżować. Ale to ciągle za mało. Marzycie o dalekiej podróży do Ameryki, z której nic nie wychodzi, bo ciągle brakuje Wam pieniędzy na bezpośredni lot czy domek przy plaży. Wiecie co trzeba w takim momencie zrobić? Zejść na ziemię. Najwyższa pora zmienić oczekiwania Nie stać Was, żeby teraz jechać do Argentyny? Zaplanujcie tańszą i bliższą podróż. Sprawdźcie, które kraje są najtańsze do podróżowania. Tanio jest w Tajlandii, za niewielkie pieniądze można dolecieć do Wietnamu, Kazachstanu, czasem Indii. Nie wspominając już o Maroku, Izraelu, Gruzji i krajach europejskich. Czy podróż w te miejsca byłaby taka zła? Bo nie jest Waszą wyśnioną Ameryką? Kto powiedział, że musicie zaczynać z grubej rury? My zanim polecieliśmy na inny kontynent również przebieraliśmy dość długo nogami i minęło sporo czasu, zanim nam to się udało. To nie jest tak, że rezygnujemy z marzeń, ale warto liczyć siły na zamiary. Czy nie lepiej odłożyć podróż na Islandię na późniejszy termin, żeby móc oszczędzić więcej, a nie pchać się tam teraz, kiedy z funduszami kiepsko, męczyć się cały wyjazd, jeść tylko konserwy i zamartwiać, że nie starczy nam pieniedzy do końca pobytu? Wolimy pojechać do Albanii lub gdzieś gdzie jest tanio i stać nas na fajne wakacje. Islandię zostawiamy na taki moment, kiedy będziemy bogaci 😀 Jak już jechać, to z przytupem. Na wszystko przyjdzie czas – na podróż na Islandię również. Teraz cieszmy się tymi możliwościami, które są w zasięgu ręki. Priorytety To najistotniejszy element tej układanki. Umiejętne wyznaczanie sobie priorytetów jest kluczem do sukcesu. Ten element umożliwia nam właśnie tak liczne podróże. Załóżmy, że z wypłaty pozostaną Wam wolne środki w sumie 500 zł. Rozdysponujecie je na różne rzeczy – na wyjście do restauracji, na weekednową balangę (na których nawiasem mówiąc, często wydaje się więcej, niż kosztuje weekendowy wypad za granicę), wizytę u fryzjera, zakupy i inne tego typu zachcianki. Nie ma szans, żeby zostało coś na wyjazd. My zmieniamy kolejność, przestawiamy myślenie. Na pierwszym miejscu stawiamy podróż. Kupujemy bilety, rezerwujemy noclegi, odkładamy gotówkę na wyjazd. Dopiero kiedy coś z tej sumy zostanie (a najczęściej nie zostaje :D), myślimy o nowych butach lub pójściu na koncert. Zadaj sobie pytanie: Czy koniecznie muszę iść ze znajomymi na piwo do drogiego baru? Może zaproponuję im wyjście na Wyspę Słodową albo zaproszę do siebie? Czy naprawdę potrzebuję nowych butów? Torebki? Sukienki? Czy na pewno muszę zjeść dzisiaj w tej restauracji, może pójdę do tańszej za rogiem? Czy koniecznie muszę iść na film do kina, skoro grają same gnioty, może obejrzę coś w sobotę podczas kina plenerowego na dachu centrum handlowego? Czy naprawdę potrzebuję samochodu w mieście, gdzie funkcjonuje komunikacja miejska i posiadam własny rower? Czy nie przeżyję bez czekolady tego dnia? Przewartościowanie Przewartościowujemy swoje życie i tym o to sposobem okazuje się, że wiele rzeczy/czynności wcale nie jest nam niezbędnych do godziwej egzystencji. Taki minimalizm życiowy jest ogromną zaletą. Ważniejsze jest to, żeby wyjechać, zobaczyć, poczuć, poznać, porozmawiać. Inwestujemy w wspomnienia, nie rzeczy. Wybieramy doświadczanie, nie kolekcjonowanie przedmiotów. Fryzura zaraz się rozwali, lakier do paznokci wyblaknie, film na dobrą sprawę można obejrzeć w domu. I tu nie chodzi o wyrzekanie się wszelkich przyjemności i wiedzenie pustelniczego życia. Po prostu przy każdej takiej sytuacji warto się zastanowić, czy naprawdę jest to rzecz/czynność, której potrzebujemy. Jeżeli komuś tak naprawdę zależy na podróżach lub konkretnej podróży, będzie w stanie robić takie wyrzeczenia, które w świetle późniejszych przeżyć w trakcie wyjazdu i tak kompletnie tracą na znaczeniu. Wiem, że możecie powiedzieć, że nam łatwo tak mówić, bo podróż jest dla nas największą przyjemnością i nie czujemy się tak, że na coś innego omija, skoro nie za bardzo nam na tym zależy. Pewnie, że czasem jest szkoda, kiedy widzimy piękne sukienki na sklepowych wystawach, zadowolonych ludzi w porządnych restauracjach, ludzi dojeżdżających do pracy własnymi samochodami. Ale każda chwila podczas podróży nam uświadamia, że to wszystko było tego warte i niczego nie żałujemy. I jeśli ktoś myśli podobnie, że chciałby podróżować i jest to jego największe marzenie – wszystkie inne zejdą na dalszy plan. Pieniądze są – ale nadal za mało? Poprzednie punkty umożliwiają nam zebranie jakiejś potrzebnej sumy na wyjazd. Kiedy zadbacie o podstawy, czyli o dochód z pracy (lub z innego źródła), oszczędność i zmianę priorytetów, uzyskacie jakąś kwotę, którą możecie przeznaczyć na podróż. I teraz przechodzimy do sedna sprawy – zdradzimy Wam pewien sekret. Pytanie nie sprowadza się do tego, skąd pieniądze brać, ale jak je spożytkować. W tym zdaniu zawarty jest nasz główny sposób na podróżowanie. Omówmy to na przykładzie. A więc mamy wypłatę. Umówmy się, że zarobiłeś 1000 zł. Ale jak rozdysponować te pieniądze? Myślisz „Za taką sumę mogę pojechać w miejsce X na tydzień czasu. Super. Ale Wy za taką samą sumę zorganizowaliście 4 wyjazdy”. Więc myślisz – Jak to możliwe? Niczym specjalnym się nie różnimy. Nie mamy lepszej pracy od Ciebie. Ba, nawet jesteś przekonany/na, że zarabiasz o wiele więcej od nas. Nie mamy bogatych rodziców, nie wygraliśmy na loterii. Więc jakim cudem za taką samą kwotę Ciebie stać na jeden, góra dwa wyjazdy, a my średnio raz w miesiącu pakujemy walizki? I tu dochodzimy do sedna sprawy. Do naszego złotego rozwiązania. Rozwiązania, które daje nam możliwość częstych wyjazdów i poznawania świata częściej, niż raz do roku. Mianowicie, rezygnujemy z komfortu. Komfort w podróży – czy nas na niego stać? A teraz zadaj sobie pytanie – na ile jesteś zdeterminowany, żeby poznawać cały świat? Na ile zależy Ci na podróżowaniu? Na ile kochasz ten moment, gdy z ciężkim plecakiem na plecach zamykasz drzwi od mieszkania i wyruszasz w nieznane? W odpowiedzi na to pytanie kryje się nasze rozwiązanie. Oczywiście, możemy za te konkretne 1000 zł pojechać do Mielna, zabawić się, spać w wygodnym hotelu, jeść w restauracjach 3 razy dziennie i ogólnie tarzać się w gotówce. My jednak robimy inaczej. PRZYKŁAD I – Transport. Lecimy ekskluzywnymi liniami czy tanim i niewygodnym Ryanairem? Opcja 1. – bilet w jedną stronę pochłonie większość naszego budżetu. Na miejscu będziemy mogli zostać jakieś 2,3 dni, nie wejdziemy do żadnej płatnej atrakcji, a żywić będziemy się poranną rosą. Opcja 2. – wybieramy tanią i niewygodną linię, na miejscu możemy zostać dajmy na to tydzień, zobaczymy rzeczy, o których marzyliśmy od dawna i spróbujemy miejscowych specjałów. Lecimy bezpośrednio czy z przesiadkami? Pierwszą czy drugą klasą? Dłuższą czy krótszą trasą? Odpowiedź zawsze będzie ta sama – ta gorsza. Ta mniej komfortowa. Bo rezygnując z wygodnego przejazdu, zyskujemy więcej czasu i możliwości w miejscu docelowym. PRZYKŁAD II – Nocleg. Śpimy w hotelu z pełnym wyżywieniem i prywatną łazienką czy w hostelu, w pokoju kilkuosobowym? Opcja 1. Nocleg w hotelu pochłania większość naszego budżetu. Na miejscu nie możemy sobie pozwolić na to, na co mieliśmy ochotę. Opcja 2. Wybieramy tani hotel, hostel, namiot, wolontariat czy couchsurfing. I nie jest komfortowo. W hostelu śpimy w jednym pomieszczeniu z dziesiątkiem obcych osób, mamy dla siebie tylko jedną łazienkę I zero prywatności, a często i nieprzespane noce, bo sąsiad nad głową śpiewa przez sen. A teraz się zastanówmy – ile dzięki temu zyskujemy? Dzięki temu będziemy mogli sobie pozwolić, żeby wjechać na szczyt wieży Eiffla, wejść do wymarzonego muzeum, zostać we Włoszech o tydzień dłużej czy spróbować orientalnej kuchni. Powyższe dotyczy wszystkich kwestii związanych z finansami. Nie zjemy dzisiaj obiadu w żadnej knajpie, za to zrobimy tosty w hostelowej kuchni. Dzięki temu będziemy mogli popłynąć gondolą w Wenecji. Coś za coś. Oddajemy komfort fizyczny w zamian za komfort psychiczny. Na tyle zależy nam na poznawaniu świata, że wolimy się przemęczyć w wieloosobowym pokoju, nie jeść przez 3 dni ciepłych posiłków czy męczyć się w 30 – godzinnej podróży, niż siedzieć w domu. Czy warto się tak męczyć? Dochodzi do paradoksu – chcemy jechać w podróż i mieć wygodnie – spać w super hotelu, lecieć bezpośrednio drogimi liniami i nagle okazuje się, że jednak nas na to nie stać. Co wtedy? Zostajemy w domu? Drugą opcją jest czasowa niewygoda i wyjazd bez względu na wszystko. Bo czy to w ostatecznym rozrachunku jest to takie istotne? To jak dojechaliśmy, to, że trochę bolą plecy od ciężkiego plecaka? O tym się zapomina. Pobyt na miejscu rekompensuje wszystko. Takie minimalistyczne podejście do życia i podróży wiele uczy. Nagle się okazuje, że człowiek jest w stanie (albo i nie, różnie bywa) obyć się tydzień bez Internetu, spać w niewygodnym namiocie czy wytrzymać dłużej niż się powinno bez prysznica (tego akurat nie lubimy :D). Przez to jeszcze mocniej docenia się wszystko, co się wiąże z podróżą. Samo dotarcie na miejsce jest jak zdobycie Everestu, każdy szczegół, każde miejsce które widzicie, każdy pyszny posiłek, którego spróbujecie, każda osoba którą poznacie – CIESZY BARDZIEJ. Intensywniej przeżywa się całą drogę i pobyt w miejscu docelowym. Nagle zaczyna się doceniać takie drobne szczegóły, na które nie zwracamy uwagi będąc w domu. Umiemy to docenić, że gdzieś jesteśmy. Pytanie: Co jest dla nas ważniejsze? Wygodny i luksusowy pokój czy sam fakt przebywania w jakimś wspaniałym miejscu? Bo umówmy się, nie jedziemy na drugi koniec świata po to, żeby swoje wakacje przeżywać w pokoju. Pokój ma być tylko miejscem, gdzie się wyśpisz, zostawisz bagaż i się wykąpiesz. Reszta nie ma znaczenia. Nie będziemy oglądać ścian tego pokoju, tylko wszystko to, co poza nim. Czyli biura podróży i ekskluzywne wyjazdy są złe? Zaznaczamy, że nie chodzi nam tu o to, że tylko taki sposób podróżowania jest tym właściwym, a ludzie, którzy korzystają z pięciogwiazdkowych hoteli to potwory. Oczywiście nie ! Możemy tylko zazdrościć takim osobom. Jeśli możecie sobie pozwolić na co najmniej jeden wyjazd w miesiącu i korzystanie z samych wygód, ten artykuł Was nie dotyczy. Sami nie obrazilibyśmy się, gdybyśmy mieli taką możliwość. Brzmi to jak bajka – możesz jechać w każdej chwili gdzie chcesz, kiedy chcesz, nie martwiąc się o to, że bilety kupione na ostatnią chwilę będą niebotycznie drogie. Póki co, gdy jesteśmy jeszcze studentami i początkującymi pracownikami, brzmi to dla nas jak nieosiągalna, acz wymarzona bajka. Ale czy jest to powód, dla którego wyrzekniemy się podróży? Czy tylko i wyłącznie dlatego będziemy siedzieć w czterech ścianach narzekając, że „ten to ma dobrze. Do Tajlandii znowu poleciał, ciekawe skąd ma kasę” ? Za bardzo nam zależy. Potrafimy wyrzec się komfortu, a w zamian za to otrzymujemy od losu miliony bezcennych przeżyć, o których będziemy pamiętać do końca życia. Będziemy wspominać właśnie je, a nie to, jaki kolor miały ściany w hotelu i czy stał w nim telewizor. Albo czy mamy pokój z widokiem na ocean. Czy nie lepiej po prostu pójść nad ten ocean? Wymieniamy wygodę na przygodę Dzięki temu możemy niemal w każdej chwili powiedzieć „ hej, jedziemy do Wiednia? Mamy 2 tygodnie do wyjazdu, uda nam się uzbierać trochę kasy, wezmę toster z domu a Ty zaklep dwa łóżka w hostelu”. A jeżeli zdarzy się sytuacja, że możemy spać w pokoju z widokiem na ocean lub zjeść kolację w fajnej restauracji – Boże, jak to cieszy! Gdy stoimy przed wyborem – komfort w domu a niewygoda w podróży, odpowiedz może być tylko jedna. Niewygodą byłoby zbyt długie siedzenie w jednym miejscu i stagnacja. To nasz sposób na częste podróżowanie, na ten moment najlepszy. Może za kilka lat nie będziemy musieli się przejmować takimi sprawami. Może będzie nas stać na loty Emiratesami w każdy zakątek świata. Łapiemy okazje Szukamy tanich lotów, latamy tanimi liniami, śpimy w hostelach, szukamy bezpłatnych atrakcji (a z płatnych wybieramy zazwyczaj te, które najbardziej chcemy zobaczyć), często gotujemy sami lub jemy w plenerze (a za to co jakiś czas możemy zjeść coś w jakimś super miejscu – wszystko zależy od cen w miejscu, w którym jesteśmy). Bardzo dużo czasu poświęcamy na przeglądanie blogów podróżniczych i poszukiwanie inspiracji. Nie wybieramy się w podróż do USA, bo takie mamy widzi mi się, a pieniędzy brak. Kierujemy się w miejsca, które są stosunkowo tanie, gdzie można tanio dotrzeć i żyć lub gdzie akurat znaleźliśmy tanie połączenia lotnicze. Gdy podróżujemy w pojedynkę, śpimy w hostelach, ponieważ płacenie za pokój prywatny się nie opłaca. Podróżujemy z przesiadkami, metodą żabich skoków, lotami łączonymi (we wrześniu lecimy do Azji z 3 przesiadkami :D). Na miejscu wybieramy najtańszą formę transportu. Miasta zwiedzamy pieszo, bo i wtedy można najwięcej zobaczyć. Ogólnie rzecz biorąc, korzystamy z dobrodziejstw internetu, który niezliczoną ilość razy podsunął nam rewelacyjne promocje, inspiracje, pomysły. Loty Uparłeś się, żeby spędzić wakacje na Mauritiusie. Bilety horrendalnie drogie, nie ma sposobu na tani transport na wyspę. Rozpaczasz, bo co zrobić, nie masz planów na wakacje. Nagle znajdujesz bilety do Tajlandii. Co zrobisz? Dalej obstajesz przy Mauritiusie czy łapiesz okazję i lecisz do Tajlandii? Czy wakacje w Tajlandii byłyby naprawdę takie tragiczne? My nie wymyślamy sobie kierunków i nie szukamy konkretnych lotów. To promocje lotnicze determinują kierunki naszych podróży. Obserwujemy wyszukiwarki lotów, fanpage linii lotniczych, bierzemy udział w konkursach podróżniczych, latamy z przesiadkami, z innych miast i krajów, z długimi postojami (na zwiedzanie, dodatkowy plus!) w miastach przesiadkowych, tanimi liniami lotniczymi, tylko z bagażem podręcznym, poza sezonem, kupując bilety z wyprzedzeniem (najlepiej w styczniu lub listopadzie) , nieustannie szukając nowych połączeń i nowych inspiracji, korzystając z trybu incognito – przestrzeganie każdej z tych zasad umożliwia nam tak dużo latać. Jeszcze nigdy się tak nie zdarzyło, że założyliśmy sobie z góry kierunek wyjazdu, odpaliliśmy wyszukiwarkę i znaleźliśmy od razu loty w interesujące nas miejsce w dogodnym terminie i w dobrej cenie. Zazwyczaj są to miesiące polowań lub łapanie szybkich i niespodziewanych okazji. W tym roku udało nam się kupić np. Bilety do Hong Kongu za 320 zł, do Albanii za 70 zł, Maroka za 90 zł. Jest to bardzo obszerny temat, o którym rozpisujemy się w przewodniku, gdzie krok po kroku tłumaczymy w jaki sposób kupować tanie bilety. Link- Transfer z lotniska Załóżmy, że przylatujesz do Agadiru w Maroku. Wszyscy taksówkarze pod lotniskiem krzyczą, że żadnego autobusu spod lotniska nie ma. I w sumie to prawda. Spod samego terminalu nic nie jeździ. Jesteś wygodny, to weźmiesz taksówkę, zapłacisz 200 dirham (80 zł) i dojedziesz pod sam hotel. Jesteś sprytny i cierpliwy – wyjdziesz z lotnika, przespacerujesz się kilka minut, dojdziesz na główną drogę pod lotniskiem i poczekasz. W końcu przyjedzie autobus miejski, który z przesiadką zawiezie Cię do miasta za pare złotych. Niewygodnie? Niespecjalnie. A zależy Ci na wyjeździe? To pojedziesz i tak. Możesz też zapytać na dziesiątkach grup podróżniczych, czy ktoś nie leci tym samym samolotem i nie chce się złożyć na taksówkę, ewentualnie zrobić to w samolocie lub pod lotniskiem. Można też złapać stopa. Często wystarczy poszukać i popytać, a okazuje się, że nie trzeba przepłacać, bo skądś odjeżdżają tańsze autobusy czy pociągi. Noclegi Najczęściej korzystamy ze strony Wpisujemy interesujące nas miejsce i datę, kiedy wyświetlają się wyniki, klikamy opcję „pokazuj według ceny – od najniższej”. Dzięki temu znalezienie odpowiedniego noclegu zajmuje kilka minut. Z reguły nie jeździmy też w drogie miejsca, więc nie mamy aż takiego problemu ze znalezieniem noclegu w rozsądnej cenie. Kiedy podróżujemy w pojedynkę, zawsze wybieramy hostele ( hostelbookers). Gdy nie możemy znaleźć odpowiednich dla nas cen, bo gdzies jest po prostu za drogo, sprawdzamy Airbnb i Couchsurfing. Może w danym miejscu mieszka Wasz znajomy albo rodzina? Warto zapytać, czy przygarnie Was pod swój dach. Jeśli jest naprawdę źle, stawiamy na namiot (chociaż w naszym przypadku zdarza się to niezwykle rzadko. Jednak jest to ogromna oszczęność, zwłaszcza w takich miejscach jak np. Islandia). Namiot będzie dobrym rozwiązaniem w krajach, gdzie legalnie można się rozbijać lub pola namiotowe są bezpłatne. Wolontariat – Opcji mamy setki. Ostatnio poznaliśmy dziewczynę, która dzięki temu, że studiowała coś związanego z biologią, dostała się na roczny wolontariat w chińskim Chengdu, gdzie opiekowała się pandami. Wystarczyła dobra wola i wysłanie maila. Organizacji zajmujących się wolontariatem jest mnóstwo. Wystarczy trochę poszperać w internecie i popytać na podróżniczych grupach. Workaway – Dużo osób korzysta z serwisu WorkAway, czyli portalu oferującego wolontariat. Na tej stronie ludzie z całego świata proponują Ci darmowy nocleg (Często z wyżywieniem) w zamian za pomoc np. przy budowaniu altanki, wyprowadzaniu psów, sprzątaniu pokoi, gotowaniu obiadów, robieniu zakupów, nauce języka, malowaniu domu itp. Najważniejsze, że na taki wyjazd możesz pojechać na dłużej – często nawet na kilka miesięcy. W ten sposób można spędzić cudowny miesiąc w Toskanii czy innym miejscu na świecie poznając lokalną kulturę od środka. Link – Trusted Housesitters – Lecisz do Australii, USA, Anglii czy Kanady i nie stać Cię na nocleg? Na to też jest sposób. Słyszeliście kiedyś o stronie, na której ludzie wyjeżdżający na wakacje oferują nocleg w swoim domu w zamian za opiekę nad swoim pupilem? Opcja jest lepsza niż na couchsurfingu, bo macie zazwyczaj cały dom lub mieszkanie dla siebie, nie krępuje Was obecność gospodarza. W zamian za to musicie nakarmić koty lub wyprowadzić psa na spacer. Ten portal najprężniej rozwija się w takich krajach, jak Australia czy Anglia, co jest dla nas zaletą, bowiem w tych państwach jest po prostu drogo. Link – Wyżywienie Szukamy rekomendacji w internecie, pytamy znajomych, sprawdzamy grupy podróżnicze, przeglądamy Tripadvisora pod kątem cen i lokalnych dań, robimy rekonesans przed wyjazdem. Dzięki temu już przed podróżą mamy zaznaczone miejsca, gdzie warto zjeść i dobrze i tanio. A najlepiej lokalnie. Dlatego prawie nigdy nie jemy przy głównych atrakcjach turystycznych, ponieważ one są z reguły nastawione na turystów, najczęściej drogie i niestety często jedzenie jest bardzo marne. Staramy się szukać miejsc, gdzie widać miejscowych. Jeśli oni tam jedzą, to my też możemy. Mieszkańcy stołujący się w danej restauracji, są dla niej najlepszą rekomendacją. Staramy się wybierać noclegi z udostępnioną kuchnią lub aneksem kuchennym. Wtedy nie musimy każdego posiłku spożywać w restauracjach. Śniadanie robimy sami, a obiad lub kolację jemy na mieście. Przekąski w ciągu dnia kupujemy w tanich supermarketach typu Lidl. Do tej pory nie jedliśmy lepszego śniadania, niż to w Wenecji – siedząc na ziemi, tuż nad kanałem, z widokiem na Canal Grande i wcinając bagietki z mozzarelą, pesto i pomidorami. A teraz ciekawy temat do przemyśleń. Słyszeliście może o freeganiźmie? To styl życia sprzeciwiający się konsumpcji i materializmowi, a także zbyt dużej produkcji żywności i jej marnowaniu. Ludzie nazywający się freeganami próbują zwrócić uwagę na ten problem poprzez ograniczenie własnych wydatków na żywność, po przez korzystanie z tego, co wyrzucają supermarkety, a co jest najczęściej nadal zdatne do spożycia. Jak to się ma do podróży? Wielu podróżnikó funkcjonuje w ten sposób, że odwiedza taki supermarket, wybiera z mnóstwa dobrych jeszcze prodktów różne artykuły spożywcze i w ten sposób żywi się w podróży. Sklepy wyrzucają często produkty dobre, ale tylko uszkodzone, takie których termin ważności dopiero się zbliża. Więcej na ten temat pisał autor bloga Kołem się toczy. Link – Transport Staramy się wybierać najtańszą opcję. W Albanii i Maroku były to autobusy, w Chinach będą to pociągi. Jeśli macie trochę wolnego czasu, warto zajrzeć na grupę „Non – stop w drodze”. Ogłaszają się tam osoby, które jadą do lub z Polski gdzieś do Francji, Anglii, Niemiec i innych krajów i kogoś ze sobą zabierają. Za darmo. Taka współczesna forma autostopu. Jeśli się da, korzystamy z tanich linii lotniczych (np. na terenie Włoch może się okazać, że taniej będzie lecieć Ryanairem niż jechać drogą lądową) lub autobusowych (np. Flixbus. Dosłownie wczoraj udało nam się kupić dwa bilety z Wrocławia do Warszawy za 1,90 zł). Na uwagę zasługuje też BlaBlaCar, gdzie często można znaleźć relatywnie tanie przejazdy. Na przykład, przejazd z Wrocławia do Drezna pociągiem kosztuje 80 zł w jedną stronę, a w serwisie BlaBlaCar można znaleźć przejazdy już od 35 zł. Miasta zwiedzamy z reguły pieszo. Z metra i autobusów korzystamy w ostateczności. Bagaż Tylko i wyłącznie podręczny. Dzięki temu jesteśmy w stanie sporo zaoszczędzić. Nie dość, że ulga dla portfela, to jeszcze mniej dźwigania. Sezon Podróżujemy poza sezonem. Jadąc do Włoch w Sierpniu macie pewność, że wydacie małą fortunę. Poza sezonem jest zawsze taniej, swobodniej, spokojniej, jest mniej turystów, a pogoda często jest lżejsza i bardziej znośna – same plusy. Przykładowo, końcówkę listopada 2017 roku spędziliśmy na Santorini (przy temperaturze 20 – stopniowej), gdzie dolecieliśmy z przesiadką w Atenach za 156 zł w dwie strony. Atrakcje Tutaj trzeba sobie wszystko przekalkulować. Może warto kupić kartę miejską/muzealną, dzięki której zwiedzimy więcej za mniej? Może jakieś muzeum przewiduje darmowe wejścia w niedzielę lub inny dzień tygodnia? Gdzieś mają zniżki lub darmowe bilety dla studentów? Gdzieś dzieci wchodzą za darmo? Może jest Noc Muzeów w danym mieście i wszyscy wszędzie wchodzą za darmo? Zawsze sprawdzamy ceny przed wyjazdem i konkretne miejsca, opinie o nich. Im szybciej będziemy świadomi cen, tym szybciej zaczniemy oszczędzać, a tym samym też oszczędzimy więcej i będziemy mogli wejść do większej ilości atrakcji. Bo kto by chciał zapłacić kilkanaście euro za jakąś badziewną atrakcję. Dużo liczymy – może zamiast do tego miejsca da się w tej samej cenie wejść do dwóch innych? Na tej jednej atrakcji zależy Ci tak bardzo, że jesteś gotowy zrezygnować z innych? Wybierz te miejsca, które Cię najbardziej interesują. Zwłaszcza, jeżeli istnieje prawdopodobnieństwo, że kiedyś do tego miejsca będziesz mógł wrócić. Biura podróży Nigdy nie jeździmy z biurami podróży. I nie dlatego, że mamy coś przeciwko. Sami widzimy, jak dużo czasu zajmuje zaplanowanie wyjazdu, więc absolutnie nas nie dziwi, że ludzie pracujący i często też wychowujący dzieci, po prostu nie mają siły i czasu, a czasem też umiejętności, by taki wyjazd zaplanować. W końcu wakacje to wakacje, człowiek chce odpocząć. Nie jeździmy z biurami, bo pomijając już kwestię, że nie lubimy dostosowywać się do grupy, to jest to po prostu za drogie. Obecnie przez internet można zaplanować niemal każdą podróż – kupić bilety lotnicze, zarezerwować noclegi, wykupić wycieczki organizowane na miejscu, znaleźć przewodników, odpowiednie restauracje, załatwić sprawy wizowe czy wykupić ubezpieczenie. Wszystko możemy zrobić sami, wystarczy trochę cierpliwości, czasu i wiary w siebie. Często po powrocie z wyjazdu porównujemy swoje trasy i wydatki z samodzielnej podróży z tymi proponowanymi przez biura. Zawsze wychodzi taniej robiąc to samemu. Jeśli jesteście osobami, które po prostu chcą pojechać na wakacje, odpocząć, zobaczyć kawałek świata, ale nie mają takiego parcia na szkło, by robić to kilkanaście razy do roku, to biuro podróży wystarczy. Ale w momencie, gdy chcecie podróżować naprawdę dużo, co najmniej kilka razy do roku, wycieczki zorganizowane stają się już trochę problematyczne – zapłacić za każdą około 4 tysiące złotych (to średni koszt wyjazdów z biurem), przy założeniu, że chcecie pojechać gdzieś co najmniej kilka razy w roku? Trochę dużo. Wszystkie te opcje sprowadzają się do jednego – do rezygnacji z komfortu. Trzeba poświęcić trochę czasu na szukanie, czytanie, planowanie. Nie lecimy tam gdzie akurat chcemy, nie wypożyczamy auta, nie wchodzimy do pierwszej lepszej restauracji, upychamy cały bagaż w niewielkim plecaku. Może to i niewygodne, ale na ten moment – najlepsze. Bo daje nam szansę na wyjście z domu i umożliwia podróżowanie. Wykorzystaj życiowy moment, w jakim akurat się znajdujesz Dobrze jest być świadomym możliwości, jakie nam daje życie. Jesteś studentem? Korzystaj ze zniżek. Właśnie skończyłeś 18 lat? Unia Europejska przyznaje w dniu 18 urodzin darmowe bilety na pociągi po Europie. Jesteś młodą mamą? W większości linii lotniczych małe dzieci podróżują za darmo, a w ogromnej liczbie atrakcji na całym świecie dzieci otrzymują bezpłatne bilety. Posiadasz jakąś umiejętność, którą można wykorzystać w pracy lub na wolontariacie za granicą? Wykorzystaj ją. Masz rodzinę/znajomych zagranicą? Zapytaj, czy możesz ich odwiedzić. Jak łączymy częste podróże z codziennym życiem? Magda – studiuję, więc jestem bardzo elastyczna. Potrafię wygospodarować czas, co na studiach nie powinno stanowić problemu. Mam trzy miesiące wakacji i wiele wolnych dni w trakcie roku. Jeżeli odpowiednio poukładam sobie zajęcia, tak naprawdę w każdej chwili mogą gdzieś wyjechać chociaż na kilka dni. Jest to ogromne ułatwienie, z którego trzeba korzystać, póki można. Mam legitymację studencką, która uprawnia mnie do wielu zniżek – do podróżowania pociągami za pół ceny, darmowego lub co najmniej tańszego biletu wstępu do wielu atrakcji. Byłam na wymianie w Hiszpanii, a jako studentka mogę również wziąć udział w programie Erasmus. Przez miesiąc mieszkałam w Jerozolimie u polskich sióstr zakonnych, które zawsze potrzebują wolontariuszy do pomocy w robieniu zakupów i sprzątaniu pokoi, w zamian ze dach nad głową i trzy posiłki dziennie. Na pierwszym roku studiów na dobre wyniki w nauce dostawałam stypendium, które bardzo ułatwiało mi podróże po Polsce i okolicznych krajach. Kieszonkowe w liceum czy każdą gotówkę, którą dostawałam np. jako prezent urodzinowy, przeznaczałam na zakup biletów i rezerwacje noclegu w hostelach, a nie przepijałam na kolejnych imprezach. Pierwsze samodzielne (i czasem solo) wyjazdy były blisko, najczęściej tam, gdzie da się dolecieć Wizzairem lub dojechać Polskim Busem (Budapeszt za 15 zł, Berlin za 30 zł, Praga za 2 zł). Internet to niezastąpione źródło informacji i możliwości. Poza tym jestem mózgiem każdego wyjazdu i potrafię wynajdywać ciekawe oferty, tanie loty itp. Na 1. zdjęciu widać, że zawsze podróżuje z małym bagażem. Marcin – ma doskonałą pracę, bo zdalną. W każdej chwili może spakować laptopa i polecieć na drugi koniec świata. Potrzebne jest mu tylko dobre wifi. W zeszłym roku spakował manatki i z dnia na dzień poleciał do Chorwacji. Wstawał o 4 rano, pracował do południa, a resztę dnia poświęcał na zwiedzanie. Plusem jest to, że ma bardzo wyrozumiałych szefów, którzy sami wiele podróżują i nie obchodzi ich to, gdzie Marcin się znajduje – najważniejsze, aby wykonał swoje obowiązki. Poza tym, praca w branży IT jest bardzo intratnym zajęciem i wykonując zawód programisty nie trzeba się specjalnie martwić o pieniądze na wyjazdy. Zwłaszcza, jeśli jest się zatrudnionym w porządnej firmie. Jednak wiąże się to z ciężką pracą i poświęceniem, z nieba mu nic nie spadła. Ciężko sobie chłopak zapracował na taką pozycję, jaką ma. Do tego dochodzi jeszcze wiele służbowych podróży, zwłaszcza do Finladnii, w której nawiasem mówiąc, mieszkał całe życie. Kawał świata zwiedził też z rodzicami. Dzięki temu, że rodzice, rodzeństwo, kuzynostwo i znajomi są rozsiani po całym świecie (Finlandia, Słowenia, RPA, Kazachstan, Pakistan), może sobie pozwolić na wyjazdy w tych kierunkach. Na 1. zdjęciu Marcin w Chorwacji na wyspie Brac,w szczerym polu ma meeting w pracy 😀 Martynka – dopiero co skończyła studia i korzystała z tych samych dobrodziejstw, z których korzystam ja, Magda. Dużo wolnego czasu, wymiany, wyjazdy studenckie, legitymacja studencka – to zalety studiów, które dają możliwość częstych wyjazdów. Istotne jest to, że ma talent do języków, co umożliwiło jej pracę za granicą. Studiowała italianistykę, więc biegle posługując się językiem włoskim, wyjechała do pracy do Włoch jako au pair. Spędziła w słonecznej Ligurii prawie dwa miesiące, gdzie kilka godzin dziennie opiekowała się dziećmi, a dużą część czasu poświęcała na zwiedzanie regionu, poznawanie nowych ludzi i szlifowanie języka. Wcześniej spędziła całe wakacje w Anglii, gdzie praca była co prawda cięższa, ale okolica do poznawania równie ciekawa. Opcji takich wyjazdów jest sporo. Bardzo popularne są programy Work&Travel, dzięki którym młodzi ludzie wyjeżdżają na dłużej do Stanów. Tam przez kilka miesięcy pracują w jakimś ciekawym miejscu, a przez resztę pozostałego czasu zwiedzają. Inną pasją Martyny jest śpiewanie i gra na ukulele. Kiedyś w Barcelonie siedząc pod fontanną i śpiewając zebrała w pół godziny 20 euro, chociaż wcześniej tego nie planowała. Po prostu odpoczywaliśmy po zwiedzaniu słuchając jej brzdękania 😀 Na 1. zdjęciu Młynia podczas zwiedzania Ligurii. Piotrek – posiada zawód, który sprawdzi się wszędzie i nie będą mu potrzebne do tego żadne papierki. Piotrek jest kucharzem, a że człowiek jeść musi, to znalazłby pracę nawet na końcu świata. Spędził ponad rok w Bawarii, gdzie gotował nawet dla obecnego króla Tajlandii, a wolny od pracy czas poświęcał na eksplorowanie okolicy. Ciekawa praca, doświadczenie lub umiejętności potrafią zdziałać cuda. Warto pomyśleć, czy nie można robić czegoś użytecznego w innym zakątku naszego globu i połączyć tego z podróżowaniem. Piotrek może w każdej chwili przenieść się z miejsca na miejsce i znaleźć pracę w kilka dni. Tutaj z kolei problem stanowi praca w każdy świątek, piątek czy niedziela, ale umiejętne łączenie urlopów z dniami ustawowo wolnymi, może dać niezłe efekty. Na przykład, w tym roku 1 i 2 listopada wypada w czwartek i piątek. Wystarczy wziąć jeden dzień wolnego i już macie długi weekend. Piotrek praktykuje to od dawna i zazwyczaj udaje mu się znaleźć chociaż kilka dni na wyjazd. A jeśli nie, to ma na tyle odwagi, by zmienić pracę – bo na tyle zależy mu na wyjeździe. Dla dobrego kucharza zawsze gdzieś się znajdzie miejsce. Na zdjęciu Piotrek podczas zwiedzania Bawarii. Ale Wy macie lepiej, niż my! Wiemy, co zaraz powiecie. Że mając pracę na pełen etat się nie da, że z dziećmi to nie takie łatwe, że schorowani ludzie nie mają takich możliwości, że mamy prościej niż Wy. Za mało zarabiam, nie mam czasu, nie mam sponsorów, nie mam bogatych rodziców – no i ? My też nie mamy. Ale umiemy docenić to co mamy i to wykorzystać. Dysponujemy wolnym czasem, mamy dobre lub bardzo dobre prace, wykształcenie i doświadczenie, żyjemy w świecie możliwości i Internetu, o których to nasi rodzice i dziadkowie mogli tylko pomarzyć. Mamy rodziców, którzy widząc nasze starania i zapał podczas pierwszych wojaży, często przed wyjściem z domu wsuwali nam do kieszeni pare złotych lub pożyczali pieniądze na bilet, kiedy w danym momencie nie było nas stać na skorzystanie z promocji. Blog powoli zaczyna przynosić nam jakieś korzyści – niewielkie, ale zawsze jakieś. Jesteśmy zdrowi, nie mamy dzieci, nie musimy się martwić o to, co włożyć do garnka. Z drugiej strony, nikt nam tego nie dał. Nikt nam nie płacił w całości za wyjazdy, nikt nie sponsorował. Wszystko to, co teraz mamy i robimy, zawdzięczamy tylko sobie. Zwłaszcza blog jest efektem długotrwałej i ciężkiej pracy. Znamy (lub czytamy blogi takich ludzi), którzy podróżują z dziećmi, w pojedynkę, autostopem, na wózku inwalidzkim, starym busem, rowerem, chociaż zarabiają również niewiele i pracują na pełnym etacie. Co więcej, znajdują czas, by o tym pisać. I to właśnie dzięki im nigdy nie uwierzymy w narzekania, że się nie da. Oni są dobitnym przykładem, że jak się chce, to można. Sami staramy się praktykować tę zasadę. Na czym tak naprawdę Ci zależy? Nigdy nie próbujemy porównywać się z innymi, bo tak naprawdę – skąd możemy wiedzieć kto ma łatwiej? Każdy z nas zapracował sobie na wszystko co ma, zapracował za siebie i na życie, jakie wiedzie. Porównywanie, że ten miał łatwiej, bo rodzice mu płacili, a ta ma łatwiej, bo nie ma dzieci, kompletnie mija się z celem. Nigdy nie wiemy jaką drogę ktoś przebył, żeby znaleźć się w tym miejscu, w jakim się obecnie znajduje. Jeżeli ktoś naprawdę chce podróżować, to mu się uda. Nie musi to być od razu Japonia czy Nowa Zelandia. Można zacząć metodą małych kroczków. Można najpierw próbować blisko, na krótko, na spokojnie. Na wszystko przyjdzie przecież czas – także na dalsze podróże. Jeżeli komuś naprawdę na tym zależy, to będzie się cieszył, że może wyjść z domu, zobaczyć kawałek nieba. I nie będzie miało znaczenia, którego nieba. W domu zostaną malkontenci. Po opublikowaniu tego wpisu z pewnością pojawi się krytyka, że jak zaznamy tego czy tamtego, albo gdyby nam zabrakło tego i tego, to wtedy byśmy wiedzieli, że podróżowanie wcale nie jest takie łatwe. Okej, przyjmujemy krytykę na klatę. Ale to nadal nie zmienia faktu, że my jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, czyli w drodze do kolejnego pięknego kraju, a malkontent siedzi w domu przed ekranem i hejtuje, zamiast pomyśleć, zainspirować się, zadziałać, by zmienić coś na lepsze. I skończmy z zazdrością. To, że ktoś gdzieś był/jest/będzie to znaczy, że sobie na to sam zapracował lub umiał wykorzystać sprzyjający los i okoliczności. Z nieba nic samo nie spada. Lepiej tę energię i czas poświęcić na namysł, co sami możemy zrobić, by mieć lepiej. Czyli nastawienie, a nie pieniądze! Bo to ostatecznie nie o pieniądze się rozchodzi, ale o Twoje nastawienie i o to, czego pragniesz od życia. Wszystko da się zrobić. Może nie stać Cię teraz na wymarzony wyjazd do Australii, ale jeżeli naprawdę kochasz podróże, to zadowoli Cię nawet wycieczka w niedalekie góry czy krótki pobyt nad jeziorem w miejscowości obok. Bo kto powiedział, że dalej świat musi być piękniejszy od tego zaraz obok, na wyciągnięcie ręki? A więc, na ile zależy Ci na podróżowaniu? Umiesz wyrzec się swojego komfortu, czy nadal będziesz szukać wymówek? Odpowiedzi Sama osobiście byłam w czechaach i jest tam parę fajnych rzeczy możesz wziąść ok . 100 zł :) bobo:):* odpowiedział(a) o 18:59 hmmm też sądzę żebyś wzięła ok 100 zł albo 150 żeby ci wystarczyło oczywiście nie bądź wtedy za bardzo rozrzutna :) izunia23 odpowiedział(a) o 19:33 ale czy na 5 dni to nie za mało ja myślkałam 500 400 zł a wogóle tam jest inna jednostka monetarna korony czeski izunia23 odpowiedział(a) o 19:34 ale czy na 5 dni to nie za mało ja myślkałam 500 400 zł a wogóle tam jest inna jednostka monetarna korony czeski Uważasz, że ktoś się myli? lub

ile zabrać pieniędzy do pragi na weekend